Rano wyjechaliśmy autobusem z Chengdu do Leshan. Przyjemna jazda autostradą zajęła nam ok 3 godz. Dostaliśmy od chińskiego PKSu po butelce wody mineralnej i torebce orzeszków do chrupania.
Na miejscu nie mogliśmy w żaden sposób znaleźć miejskiego autobusu i daliśmy się namowić Panu z rowerową rikszą. Kierunek Wielki Budda. Pan dawał z siebie wszystko ale i tak większość drogi Janek szedł obok, pod górkę na siedzeniu zostawały tylko plecaki, a my na piechotkę. Jechaliśmy około pół godziny. Pan Chińczyk był tak bardzo zmęczony, że oprócz umówionych 5yuanów dodaliśmy mu jeszcze napiwek.
Park w Leshan naprawdę robi wrażenie i można w nim spędzić cały dzień. Oprócz Wielkiego Buddy jest tam wiele innych bardzo ciekawych świątyń, jaskiń, posągów, a przede wszystkim wspaniała roślinność. Szkoda że przewodnik (LP i Pascal) skupiają się tylko na Wielkim Buddzie. Chcieliśmy tam spędzić dużo więcej czasu ale czekała nas 6 godzinna droga do Chongqing.
To było przezycie. Przez 6 godzin jechaliśmy po polnych drogach, połamanym asfalcie, w tumanach kurzu. Kierowca nic z tego sobie nie robił i jechał z bardzo dużą prędkością. Nie zmniejszał jej nawet na wirażach. Po pierwszych emocjach związanych z chorobą lokomocyjną, zaczeliśmy sie zastanawiać czy wogóle uda nam sie cało dojechać do miasta. To był prawdziwy horror, który bynajmniej nie skończył się w momencie przyjazdu do Chongqing.
Kierowca zatrzymał się o północy na przedmieściach i kazał wszystkim wysiadać - koniec trasy. Wszyscy Chińczycy wysiedli, mimo ze każdy miał bilet do głownego dworca. Pozostaliśmy tylko my i kierowca, który zawołał stado taksówkarzy i już wspólnie wypędzali nas z autobusu. Po godzinnej przepychance słownej - oni po chińsku, my po polsku- dopiero pokazanie w przewodniku chińskiego słowa POLICJA zakończyło tę sytuację.
Około 1 w nocy dojechaliśmy do dworca, na szczęście tuż obok był hotel, który zarezerwowaliśmy jeszcze w Leshan. Na stoliku przy łóżku leżała zapakowana niebieska tabletka za dodtakową odpłatnością. Do rana budziły nas telefony od panienek. Ale hotel był bardzo przyjemny.
To był ciężki dzień.